Czucia zebrane

Chcieć sobie pomóc

Nie ma takiego lekarza czy uzdrowiciela, który nam pomoże, jeśli sami nie chcemy sobie pomóc. Swoim podejściem, postawą można sabotować wszelkie próby poprawy samopoczucia, zdrowia. Tabletki, zioła, terapie działają, ale doraźnie i chwilowo. Skąd takie autosabotujące podejście? Wydaje mi się, że przede wszystkim z braku miłości własnej, zaniedbania siebie wewnętrznie, z braku docenienia siebie, polubienia i pokochania bezwarunkowo. Bez względu na wygląd, wiek, status społeczny, tylko za to, że się jest.

Dojrzewałam do kochania siebie, i ciągle ten stan szlifuję. Co to dla mnie znaczy, z perspektywy czasu i obserwacji siebie i innych?  Kochanie siebie to dbałość o siebie, bardzo szeroko rozumiana. Dbałość w doborze myśli, emocji, wizji. Również dbałość o ciało fizyczne, o to czym go karmię, o dobry ruch, który ono lubi. Dbałość wewnętrzna i zewnętrzna. Ściśle ze sobą połączone.

Gdy człowiek siebie nie kocha porywa go świat zewnętrzny, staje się bezbronny, staje się łupem. Jest jak liść na wietrze. Trochę tu, trochę tam, gdzie go poniesie wiatr. Tak to czuję. Miłość własna (zdrowa, nieegoistyczna), gdy jest, jest orężem, pozwala poczuć swoją wartość, a to chroni przed skrzywdzeniem, wykorzystaniem. Wyzwala siłę i odwagę.

Pokochanie siebie to punkt wyjścia. Bo jak pokochać mądrze, prawdziwie kogoś, coś jak nie czuje się tego uczucia w stosunku do samego siebie?

Łzy towarzyszą temu zjawisku pokochania siebie w naturalny sposób. To w końcu woda, a ona obmywa, zmywa, oczyszcza.

Takie krótkie refleksje po dzisiejszym dniu.  Dobranoc/Dzień dobry 🙂