Hatha joga jest jogą fizyczną, skupiającą się na pracy z ciałem fizycznym. I tego też uczymy.
Czyli ruchu. Zaczynając od rozciągania i wydłużania przykurczonych mięśni, kręgosłupa w różnych pozycjach: stojąc, siedząc, leżąc. Po wydłużaniu pojawiają się inne ruchy, jak skręty, wygięcia, skłony i odwracanie ciała do góry nogami, ale to dzieje się stopniowo. Tempo jest dostosowane do możliwości, chęci i gotowości uczestnika zajęć na coś nowego. Nie ma musu, jest wolność, ale też zachęta do smakowania nowej wolności w nowym ruchu, który czasem wydaje się nam niedostępny. Gdy jednak okazuje się, że jest dostępny to mamy radochę jak nie wiem co 🙂
Mówiąc krótko, jest to kurs rozruchu ciała.
Jeśli chcesz się porozciągać, wzmocnić, poprawić kondycję kręgosłupa, zadbać o siebie, oderwać się na chwilę od obowiązków, pracy, nauki to jest to jeden ze sposobów.
Na kursie nie ma filozofii jogi, która jest odrębnym działem, bardzo obszernym, trudnym w przekazie, odbiorze i zrozumieniu, wymagającym świadomości. Spotkałam na swojej drodze jednego filozofa jogi, w trakcie kursu nauczycielskiego. Poświęcił tej dziedzinie całe życie, stała się ona jego pasją. Jogę fizyczną ćwiczył sporadycznie. Bo joga w jej głębszym wymiarze jest praktyką rozwoju dużo szerzej rozumianego niż cielesność. W dwa miesiące na pewno nie da się tego zamknąć, zrobić. Czasem brak życia, żeby coś pojąć. No i przede wszystkim nie dzieje się to na macie do jogi, a w codzienności, w życiu, w kontaktach międzyludzkich i z samym sobą. I nie są do tego potrzebne kadzidełka, misy, gongi, określone ubrania czy pozycje ciała, a raczej szczera chęć własnej przemiany i aktywne ku temu kroki.
Ale jeśli chodzi o ruch, w dwa miesiące można sporo zdziałać i poprawić ogólne samopoczucie.
Najważniejsze to CHCIEĆ.
Zapraszam !