Teraz go więcej w powietrzu. Jednych motywuje do czegoś, innych paraliżuje. Poznałam jeden i drugi. Pierwszy jest dobry, pcha do przodu, wyzwala wolę walki o siebie i aktywuje siły do działania. Drugi jest słaby, nic się z nim dobrego nie dzieje, zamyka w klatce niemocy.
Pierwszy można przekuć w coś dobrego samodzielnie, przy drugim przydatne jest wsparcie, pomoc. Z różnej strony to wsparcie może przyjść, jeśli się o pomoc poprosi.
Moim oparciem od dłuższego już czasu jest świat duchowy, i on mi pomaga w trudniejszych chwilach. Nie ma on nic wspólnego z żadną religią, kościołem.Wręcz przeciwnie. Ten świat jest niczym nie skrępowany, bez struktur, hierarchii, iluzji pobożności, hipokryzji. I o ile czuję postać nauczyciela duchowego np. Jezusa, to nie mam zupełnie potrzeby wiązać jej z instytucją ani dogmatem.
Pomoc polega na podpowiedziach, które wypływają gdzieś z głębi samej siebie. Intuicyjnie czuję, że to dobre. W sytuacji strachowej-negatywnej na przykład przyszła podpowiedź: obejrzyj teraz film o odwadze, odważnym bohaterze, niezłomnym, niestrudzonym, potężnym i mocnym. I tak zrobiłam. Efekt widoczny był już tuż po. Ładowałam się siłą oglądanego bohatera. Wniosek: czym karmisz umysł tym Ci się odpłaca.
Można się z tego śmiać, powątpiewać, traktować z przymrużeniem oka, albo spróbować samemu takich podpowiedzi wewnątrz siebie poszukać. Żeby to zrobić potrzebne są dwa elementy: wiara w świat duchowy i chęć pracy nad sobą np. poprzez uświadomienie sobie strachu, który bywa bardzo zamaskowany, ukryty, pozornie przepracowany i przetransformowania go w coś budującego.
P.S.
w kwestiach szukania super bohaterów można podpytać dzieci, w ich świecie od nich się roi ! 🙂
P.S. 2
właśnie wpadła mi do skrzynki wiadomość z wydawnictwa z krótkim cytatem o mózgu (dziś Europejski Dzień Mózgu)
„Gdy przeżywamy intensywny stres,
automatyczny, podświadomy mózg,
którego rolą jest utrzymanie ciała przy życiu,
nie jest w stanie efektywnie pełnić swojej funkcji.
Większość energii jest wtedy pożytkowana
na myślenie o problematycznej sytuacji,
które uruchamia w organizmie szereg
energochłonnych reakcji. Z punktu widzenia
przetrwania nie ma to sensu, dlatego Natura
przewidziała nadzwyczajne rozwiązanie
– specjalny biologiczny program,
który sprowadza stres do poziomu tkanek i narządów…”
Jedno zdanie najbardziej mnie przyciągnęło:
Z punktu widzenia
przetrwania nie ma to sensu
nie mówiąc już o tym, że z punktu widzenia pełnego życia nie ma to sensu